środa, 14 grudnia 2011
STAWIAM MOZOLNIE PIERWSZE KROKI
Świątecznie , świątecznie i jeszcze raz świątecznie , w moim domku , ale u was zapewne też. Podglądam na innych blogach pierniczki , dekoracje i inne ciekawe pomysły. Każdy chce być oryginalny. Mało czasu nam już kochani pozostało. Działam tak szybko jak mogę , a pracy nie ubywa , wręcz przeciwnie , a tyle mam jeszcze planów i spotkań. Święta to u mnie wyłącznie czas dla rodziny , ale przed wigilią miło się spotkać ze znajomymi i powyjadać trochę pierników. Tak więc w przerwach od pieczenia , gotowania i sprzątania relaksuję się wśród przyjaciół. A czas sobie płynie i płynie....
Nie chcę poddawać się świątecznym zajęciom z przymusu. To dla mnie magiczny czas i robię to co lubię. Jeśli napiszę , że na pierniczki zużyłam 6 kg mąki to nie uważajcie mnie za wariatkę. Tak jakoś mi się spodobało to zajęcie. Piernikami zapełniłam wszystkie dostępne w moim domu metalowe puszki i znalazłam przepis na idealny lukier.
Kilka lat poszukiwałam przepisu na lukier , nie taki zwykły , najważniejsze było to , aby się nie kleił , dobrze wysychał i aby można było nim dekorować przy pomocy szprycy. W tym roku wreszcie wzięłam się w garść , zakasałam rękawy i metodą prób i błędów powstał super lukier .
Oczywiście w kilku kolorach:
różowy- zabarwiony kroplą koncentraty buraczanego ,
cytrynowy czyli żółty- zabarwiony kurkumą i kroplą soku z cytryny,
zielonkawy- tradycyjnie zabarwiony barwnikiem spożywczym
A przepis na lukier jest prosty.
Ubiłam 1 białko i dodawałam po trochu 15 łyżeczek cukru pudru , a na koniec kolor według wytycznych powyżej. I udało się .- To mój lukier doskonały. Wspaniale skleja , więc na chatkę z piernika też się nadaje.
Nie pytajcie mnie kiedy znalazłam czas na ozdobienie tej frywolitkowej bąbki. Po nocach siedziałam kochane , po nocach ha ha ha .... i wykombinowałam jak tego dokonać. Obłożona czółenkami , kordonkiem i fachową literaturą wreszcie dokonałam tego pierwszy raz i chyba ostatni. Wzięłam sobie za dużo na głowę i myślałam , by wywiesić już białą flagę , ale udało mi się. Jak to zrobiłam , po prostu najlepszą i sprawdzoną metodą prób i błędów. Czego nikomu nie polecam. By pobawić się we frywolitki potrzeba czasu i dobrego nauczyciela. Mi tego zabrakło , ale ozdoba się udała perfekcyjnie. Nie marzę nawet o popełnieniu kolejnych.....
Joanna
Namęczyłaś się, ale warto było, bo frywolitkowe ubranko bombki śliczne jest :)
OdpowiedzUsuńO kude.Swietne!
OdpowiedzUsuńa ja właśnie szukałam przepisu na doskonały lukier :)
OdpowiedzUsuńBombka cudowna :)
OdpowiedzUsuńCudownie ozdobiłaś bombeczkę :)
OdpowiedzUsuńSuper !
sliczna bombeczka
OdpowiedzUsuńJesteś wielka! :) Bo mąka, bo bombki i przede wszystkim lukier:)!
OdpowiedzUsuńPięknie tu u Ciebie.Bombka udała Ci się genialnie.Ja w tym roku robię wszelkie pracki pierwszy raz,więc wiem co to ból tworzenia.Ale za to będziesz miała cudne dekoracje na święta.Twoje hafty są tak piękne,że aż zaniemówiłam.Wszystko mi się podoba,ale te klucze!pozdrawiam świątecznie
OdpowiedzUsuńsmacznych pierników. bombka piękna.
OdpowiedzUsuńWspaniały pomysł, piękne wykonanie, efekt
OdpowiedzUsuń..fantastyczny :)
OdpowiedzUsuńNawet nie myśl o zaprzestaniu przygody z frywolitką:) Bombka wyszła pięknie i jak na pierwszą pracę jest wprost genialna. Postawiłaś sobie wysoko poprzeczkę:). Moim pierwszym frywolitkowym wyrobem była choinka i to pod okiem nauczyciela. Nie odważyłabym się sama zacząć plątać nitek, ponieważ to nie takie proste. Umiesz już kółeczka, łuczki i pikotki to teraz czas na serwetkę:)
OdpowiedzUsuńZ pierniczkami poszłaś hurtowo:)
Pozdrawiam serdecznie:)))
Piękna, do tej pory spotkałam tylko bombki na przeźroczystym tie. Na kolorowym fajnie kontrastuje wzór:).
OdpowiedzUsuńpozdrawiam.M.
Po TAAAkiej bombce to już pójdzie z góry. Frywolitka zdobyta!!
OdpowiedzUsuńAaa i dzięki za lukier, zrobię tym razem nie "na oko".
Bombka jest bombowa:)
OdpowiedzUsuńZdolniacha z Ciebie, gratuluję bombeczki.
OdpowiedzUsuńDzięki za lukier, spróbuję, bo jeszcze nie lukrowałam pierniczków, robiłam witrażykowe, zdobiłam ziarnami, migdałami, żurawiną suszoną, ale chyba czas najwyższy spróbować.
Pozdrawiam serdecznie - jo-landa z mazurskiej krainy
Bombka cudna, ja pierniczkować będę w sobotę i niedzielę
OdpowiedzUsuńwspaniala bombka..a lukier robie tak samo, nauczyla mnie mama, lata temu...
OdpowiedzUsuńsciskam
B.
Zjawiskowa! Fantastyczne ubranko dla niej stworzyłaś. Podziwiam.
OdpowiedzUsuń;)
Fantastyczna bombka
OdpowiedzUsuńRewelacyjna bombka :)
OdpowiedzUsuńno chylę czoła! ja frywolitkom poddałam się mimo, że miałam instrukcje na żywo jednak efekt nie był idealny, a perspektywa żmudnego i mozolnego ćwiczenia supełków jakoś mnie skutecznie odstraszyła, ale jak pokazałaś takie cudo!?
OdpowiedzUsuńBombeczka pierwsza klasa.
OdpowiedzUsuńA pierniczków zazdroszczę :)
Frywolitkowa koszulka piękna, ale fakt, że jest to efekt pierwszego podejścia - po prostu oszałamia;) Gratuluję zdolności i cierpliwości!
OdpowiedzUsuńWspaniale ozdobiona bombka. :) Masz talent. : Po nocach też siedzę często, zaczynam już odczuwać. ;)) Może swoje pierniczki też polukruję. :) dziś już mi się nie chce. :)
OdpowiedzUsuńFrywolitkowe cudo !!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam a przepis na lukier wykorzystam:)
ślicznie ozdobiona bombeczka:)
OdpowiedzUsuńWykombinowałaś super.
OdpowiedzUsuńDzięki za lukier.
Jest śliczna!!!!Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńJak pięknie wyeksponowana misterna praca.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBombka piękna!! Ja też się podałam czółenkowej i robię na igle, dużo łatwiej. Zapraszam do mnie, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńbo najważniejsze, żeby nie dać się zwariować w ten przedświąteczny czas..całkowicie podzielam Twoją opinię:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiekne te frywolitkowe bombki ,kiedy ja nauczę sie tej techniki!
OdpowiedzUsuń