Translate
piątek, 7 czerwca 2013
PATCHWORK RÓŻANY
Witajcie!
Znów u mnie będzie różowo i patchworkowo. Chcę tym postem zachęcić wszystkie osoby , które jeszcze się wahają , by podjęły próbę samodzielnego uszycia patchworku. Zasypałyście mnie mailami i komentarzami i w wielu wyczytałam , że wiele z was obawia się zrobić ten pierwszy krok w krainę patchworku , nie jest to taka trudna sztuka . Przecież nie trzeba zaraz szyć kołderki 2x2 m , można pokusić się o poduszeczkę. Wcale też nie trzeba mieć dużo różnych tkanin , wystarczą 3. Muszą oczywiście za sobą idealnie współgrać. Tak zrobiłam tym razem , by wszystkim pokazać jakie to łatwe. Jest tu oczywiście kilka udziwnień , ale i bez nich patchworkowa podusia wygląda ślicznie.
Zacznę zatem od końca , czyli od moich fanaberii , których nie trzeba stosować. Zrobiłam je tylko dla wprawy , bo za każdym razem warto nauczyć się czegoś innego , by posiąść ogrom wiedzy , nie tylko w szyciu , ale i w życiu. Jak widać na fotce , moja poduszka posiada prostą wypustkę po bokach , która została uszyta , by poszewka idealnie pasowała do poduszki i stanowiła formę niezmarszczonej falbanki , takie dekoracyjne wykończenie. Robi się je super prosto. Wystarczy maszynowo obdziergać prostym ściegiem gotową poszewkę , pamiętając jednak o tym żeby zamek od tylnej strony był odpowiednio wszyty ( znaczy z pasującym dystansem ). To cała filozofia falbany prostej.
Druga fanaberia to rogi. Oczywiście nie muszą być zaokrąglone , jeśli to dla was zbyt trudne , lub boicie się coś zepsuć , można oczywiście zrobić klasyczne kanciaste , to też nie zmienia dużo w końcowym efekcie , a będzie łatwiej.
Na koniec trzecia fanaberia. Miałam tylko dwa materiały ze starej dziecięcej poszewki , tj. większe różyczki z przodu i maleńkie tildowe z tyłu. Do tego podpasowałam biało różową krateczkę i na tym koniec. Tak więc z trzech materiałów z odzysku musiałam coś sklecić i by nie było jak ostatnio w kratkę zrobiłam tak : wycięłam duży romb z większymi różami , do tego 4 pasujące trójkąty kwadratowe z łączki różanej , obszyłam to pepitką , a że pozostało mi jeszcze trochę przodu poszewki to dodałam jeszcze ramkę . Tak powstał przedni wzór. Musicie się ze mną zgodzić , że niewiele było tych elementów , za to różne kształty. To była moja fanaberia trzecia. Można przecież wyciąć same kwadraty i też będzie pięknie. Całość wykończyłam cieniutkim paseczkiem pepitkowym , bo tylko na tyle wystarczyło mi tkaniny. Od spodu oczywiście biała bawełna , nic ciekawego , ale czysto i schludnie. Bawełna na spód pochodzi ze starych babcinych poszewek i mam zamiar zużyć cały zapas. Chcę by były przydatne w nowej formie.
Co jeszcze mam wam napisać o tym moim szyciu. No cóż sprawia mi ono wielką przyjemność i chyba o to chodzi. Poza tym wciąż się uczę. Uszyłam sobie ostatnio nawet firany na działeczkę i jestem coraz lepsza w posługiwaniu się igłą mechaniczną. Najważniejsza rzecz to spróbować , najlepiej od czegoś mniejszego , woreczka , poduszki , czy podkładki pod talerz , nie ma na co czekać i się modlić do zgromadzonych materiałów. Działamy , wszystkie działamy i chwalimy się na swoich blogach !!!! Zróbmy sobie patchworkowe królestwo ! Najmilszą ekologiczną rzecz dla ciepełka i lenistwa , czyli podusię!
Jak zwykle służę radą dla wszystkich .
Joanna
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Taka cukiereczkowa dla małej księżniczki....Pozdrawiam pa...
OdpowiedzUsuńŚliczny !, jak ja Ci zazdroszcze tych patchwoków , a te tkaniny jakie piekne , pomarzyć, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPiękne tkaniny dobrałaś :) a poduszeczka śliczna :)
OdpowiedzUsuńIdealnie skomponowane...
OdpowiedzUsuńPrześliczna poduszeczka, uwielbiam takie różane materiały. A ta mała parasoleczka cudna :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńjeste pzresliczna taka słodka pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuńI ja się waham - już długi czas:) Na razie podziwiam - ta podusia jest śliczna!
OdpowiedzUsuńMhmmm... ja tam się nie boję patchworków! jest tylko jeden problem- maszyny do szycia obsługiwać nie umiem :))) Cudnya podusia.
OdpowiedzUsuńPięknie i do tego jaki wykład przystępny:))Ja jednakowoż przy czytaniu i oglądaniu pozostanę:)))
OdpowiedzUsuńwista wio... łatwo powiedzieć Joasiu... hihi
OdpowiedzUsuńTwoja jest cudna i kolorki takie słodziuchne...
ze swoją jednak poczekam... jeszcze troszkę
Śliczna, choć z opisów nie rozumiem nic:)
OdpowiedzUsuńKolorki super, świetnie to wszystko skomponowałaś. Przymierzam się do uszycia woreczków na lawendę, ale czy starczy mi odwagi, zobaczymy :))
OdpowiedzUsuńEch Joaśko, nakręcasz, nakręcasz.... ale wbrew pozorom patchwork taki łatwy do uszycia nie jest. Jak się bardzo chce, to tak. Pamiętaj jednak, że są dziewczyny, którym nie przychodzi tak łatwo szycie czy komponowanie tkanin. Nie każdy widząc dzieło, potrafi przełożyć je na język figur geometrycznych i szwów, które w efekcie tworzą tak piękną kompozycję jak Twoja.
OdpowiedzUsuńŚliczna ta poducha i wspaniałe jest to, że wykorzystałaś w niej tkaniny, które mogłyby po prostu znaleźć się w śmietniku czy stać się pożywieniem moli. Zresztą korzenie patchworku tkwią w dawnym 'recyclingu' tkanin. Co dla mnie jest wspaniałe, uwielbiam takie kolejne wcielenia tkanin, przedmiotów, rzeczy.
Ogromnie cenię ludzką pomysłowość.
'Sie' nagadałam, ale poducha SUPER!!!!!
Uściski
Piękna poducha:))Kusisz Joasiu,kusisz tym patchworkiem :)))
OdpowiedzUsuńGenialna praca...ja szyłam ale teraz mi się nie chce:) Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńPięknie to zrobiłaś. Wszystko jest tak eterycznie cudowne, że już lepiej nic nie pisac. Wielki szacun dla Twoich tforków.
OdpowiedzUsuńBuziaczki
Najsłuszniejsza słuszność: nie ma co marudzić że się nie umie tylko brać byka za rogi i próbować. A gdyby ta technika jednak nie podpasowała można dopiero wtedy powiedzieć: nie lubię szyć.
OdpowiedzUsuńdziękuję ci za te słowa-i dokładnie tak jak pisałaś ciągle zamierzam się za to zabrać,ale jakoś się nie składa ale na pewno się za to wezmę -piękna podusia-pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńmistrzostwo!
OdpowiedzUsuńprześliczna poduszka ^^
OdpowiedzUsuńPiękna poduszka.U mnie dzisiaj też różowo.Zapraszam.
OdpowiedzUsuńcudna
OdpowiedzUsuńPiękna poduszka:) Lubię w takich kolorach:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Myślę o patchworku, oj, myślę, tylko że u mnie to do razu musi być narzuta w rozmiarze maxi, bo tylko tego brakuje mi do sypialnianego wystroju. Jednak na razie uprawiam tkaninowe zbieractwo:-) pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńŚwietna podusia, niestety moje szycie kończy się na prostych poduszkach i zasłonach:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Piękności! Na takiej podusi to muszą śnić się śliczne sny :)
OdpowiedzUsuńA paczuszka chyba nie dotarła...oj, niedobra, wstrętna poczta!
Urok w prostocie ;-)i tak powinno być..i ja tez powinnam na poczte narzekać, bo paczki nie ma ;-(((
OdpowiedzUsuńJoasiu kusisz kusisz :) Po twoim pierwszym patchworku niebieskim - pojechałam do second handu i kupiłam kilka koszul bawełnianych różowych i żółtych i teoretycznie mam już z czego działać - muszę się tylko naprawdę mocno zmobilizować. Dzięki za inspirację.
OdpowiedzUsuńJa też lubię szyć i czuję się w tym coraz mocniejsza.
witaj Joasiu ,Piękna strona i piękne wyroby
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Renata Spanialska Dąbkowice