Translate

wtorek, 31 lipca 2012

ŚWIATEŁKO Z PLAŻY


Znów jestem na małą chwilkę przy kompie , dzięki uprzejmości Pań z recepcji pobliskiego ośrodka wczasowego i mogę pokazać wam mój kolejny nastrojowy lampion. Powstał on na potrzeby wieczornego życia na polu kempingowym. Miłe światło świecy idealnie pasuje do długich nocnych pogawendek na plaży przy lampce wina.


Sesja lampionu z przyczyn czysto technicznych odbyła się późnym popołudniem , na zupełnie puściutkiej plaży. Właśnie dla tego uwielbiam powracać co rok w to magiczne i dzikie miejsce. Mam tu wolność i spokój , mogę do woli powyszywać sobie i poopalać się . Jak wiecie cały czas pracuję ostro nad błękitnym samplerkiem  , któremu poświęciłam poprzedni post. Z wielkim zadowoleniem muszę ogłosić , że jestem już na finiszu. Tak więc wzór został cudem opracowany. Pozostało mi jeszcze zrobić bardzo pracochłonną , ażurową obwódkę - ramkę , by całość mogła cieszyć moje oczy. Zatem w kolejnym poście pokażę wam , co całymi godzinami , z wielkim mozołem wychodziło spod mojej igiełki.


 Dzisiaj jednak pokazuję w zastępstwie lampion , który zrobiłam z 5 l słoja . Jako dekorację świecy użyłam suszonych płatków dzikiej róży , dostępnych w nadmiarze  na polskim wybrzeżu , oraz atłasowej wstążki i bawełnianej taśmy. Uchwyt do zawieszania , tradycyjnie , zrobiłam tak jak w Skandynawii , z cienkiego drucika , przymocowanego do obręczy. Pozwala to lampionowi swobodnie kołysać się na wietrze i rzucać świetliste plamki do okoła.


Właśnie , gdy postanowiłam pokazać wam mój nowy lampion , w gazecie Moje Mieszkanie , pojawiły się przepisy na oświetlenie letnich wieczorów , ale z satysfakcją mogę napisać , że takiego pomysłu jak mój nikt z nich nie miał. To dla mnie nie lada szczęście.

Przesyłam Wam cudowne pozdrowienia z brzegu morza. Bądźcie pozytywnej myśli - to dopiero połowa wakacji.
Joanna

sobota, 7 lipca 2012

1/4 SAMPLERA JUŻ DO POKAZANIA


Jak widać po zdjęciach , jestem na wakacjach i działam bez wytchnienia w temacie samplera. Praca z bardzo niewyraźnym wzorem jest długotrwała. Wciąż tylko przeliczanie i sprawdzanie czy wszystko w miarę pasuje. Udało mi się już uporać z 1/4 wzoru , czyli wyhaftować cały prawy dolny róg. Tak jak pisałam już dawniej , zawsze zaczynam wyszywać od środka materiału i wzoru. Efekt bardzo mnie zaskoczył. W miarę jak wzór narasta , przekonuję się jaki jest delikatny i piękny.


Materiał , na którym powstaje ta delikatność , to Aida firmy Zweigart zakupiona w internecie w Hobby Studio. Piszę wam te szczegóły , bo spotkała mnie wielka nie miła niespodzianka. Muszę was przestrzec , przed praniem tego delikatnego materiału. Niby Aida jest firmowa i zgodnie z zamieszczonym opisem obchodziłam się z nią , a tu taka niespodzianka. Podczas prania ręcznego w zwykłym mydle materiał się odbarwił w miejscu silniejszego pocierania. Nie wiedziałam , co z tym felerem począć. Postanowiłam , jednak nie rezygnować z dalszego wyszywania , gdyż szkoda było mi wkładu pracy. Materiał poddałam zaś ponownemu pocieraniu przy użyciu mydła i uzyskałam , niezamierzony efekt postarzenia materii. Wygląda nawet ciekawie , ale najważniejsze , to to , że praca dalej płynie swoim tempem.


Dużo czasu poświęcam na opracowywanie wzoru , potem na jego odwzorowanie przy pomocy nitki i jak to latem bywa , zbieram bursztyny na bałtyckim wybrzeżu , co widać na pierwszym zdjęciu. Nie gniewajcie się na mnie za to , iż pokazuję pracę świeżo zdjętą z tamborka , niewyprasowaną . Tu u mnie są takie spartańskie warunki. Cieszę się jednak , że mogłam skorzystać z cudzego kompa i puścić ten krótki post , byście wiedziały co u mnie słychać . W dalszym ciągu widzę wasze komentarze i moją mini pocztę WP.pl w telefonie  , więc mam kontakt ze światem.Pozdrawiam wszystkich z morskiej plaży.
Joanna