Translate

sobota, 30 marca 2013

JUŻ WIELKANOC



Wszystkim tym , którzy zaglądają na mojego bloga , tym , których jeszcze nie poznałam , tym z którymi koresponduję w sieci i tym moim znajomym , którzy podpatrują co się u mnie dzieje , a w szczególności mojej siostrze , która spędza święta z dala od domu ze swoim dr T. pragnę życzyć samych miłych i słonecznych chwil spędzonych w domowej cieplutkiej i rodzinnej atmosferze. Znajdźmy czas na miłe spotkania i leniuchowanie , co przy tej pogodzie nie powinno być trudne. Mamy w końcu zimę prawdziwą w Wielkanoc , cieszmy się zatem takim stanem , nie marudźmy , bo kiedy znów nas spotka taka niespodzianka nikt nie wie.




W starej formie o małym dość rozmiarze taką oto słodycz można sobie ukręcić. Baba śliczna pachnąca oczywiście Wielkanocna. By udała się doskonale przepis też na ciasto był nie byle jaki , bo od mojej Kochanej Babci Lili , która dla mnie piekła takie rozkoszne słodycze w mojej młodości. Wykopałam zatem z dna szuflady jej sprawdzony przepis i zakręciłam , w lewo i w prawo coś dodałam i polukrowałam , a do środeczka dekorację z bukszpanu utknęłam.
Jajko też malowałam tradycyjną metodą Babci przy użyciu pszczelego wosku i ołówka ze szpilką. Co prawda moja babcia jajka barwi łupinami cebulowymi , ale na pewno mi wybaczy ten niebieski syntetyczny , ale za to spożywczy barwnik.



Jednym słowem CUDOWNYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH

                                                                                         Joanna


piątek, 22 marca 2013

STARYCH FOTOGRAFII CZAS(R)

 Witajcie!
Już tak dawno mnie nie było na blogu , ale byłam bardzo , bardzo pochłonięta nowym projektem. Zakładałam , że nie będzie on tak czasochłonny , jak się niebawem okazał. Dziś jednak nie mogę jeszcze uchylić rąbka tajemnicy , gdyż chcę , by wszystko było ostatecznie zakończone.
Mogę za to pokazać wam co wykopałam na strychu i co zagościło w moim gościnnym pokoju.


Zdjęcia rodzinne w pięknych złoconych ramach , wszystkie oryginalnie oprawione , potrzebowały tylko szmatki z ciepłymi mydlinami , by zalśniły na ścianie. Niektóre ramy , z reprodukcjami otrzymały nowe wnętrza , czyli zdjęcia obu naszych rodzin .


To był mój pomysł , by zawiesić te wszystkie przypruszone siwymi włosami zdjęcia w pokoju gościnnym. Mogę wóczas moim gościom pokazać historię mojej rodziny i opowiedzieć co nieco o naszych przodkach ich losach i rodzinach.


Jestem zachwycona starociami , to już wiecie , i w nie każdym pokoju jest biało. Muszę przyznać , że te zdjęcia oddają klimat mojego domu , no może brak tu tylko koloru drewna mebli. Moja pracownia tylko jest biała i to też czasami , gdyż wystrój wciąż ulego metamorfozie.


Joanna

środa, 6 marca 2013

SPOTKANIE BLOGEREK


Witajcie.
W zasadzie to miałam pokazać wam więcej mojej pracowni , ale tak się złożyło , że miałam miłe odwiedziny na poziomie -1. Z zapowiedzianą wizytą wpadła do mnie Maja 71  , która pokazuje swoje pasje na blogu o tajemniczej nazwie TYMCZASEM.


Było słodko i bardzo miło. Pod kloszem czekało ciasto kawowe , które udało mi się ukryć przed domownikami . Aby przygotować się na tak wymagającego gościa musiałam gruntownie posprzątać cały mój twórczy nieład. To była super mobilizacja , a za razem wiosenne porządki. Mogłam też przy okazji obfotografować trochę więcej niż zwykle. I tu niespodzianka , nie całe pomieszczenie jest w kolorach bieli. Rattanowy kącik to wiosenna zapowiedź. Może w przyszłości poszyję sobie odpowiednie lniane poszewki na poduchy , na razie zimą , aż do ciepłej wiosny te mebelki stacjonują w mojej pracowni , a gdy zrobi się na prawdę ciepło zmienią miejsce i polecą do ogrodu.


Jeszcze nie wymyśliłam czym je zastąpię. Marzę o wielkim , rozkładanym stole z toczonymi nogami. Na razie jeszcze to tylko plany , bo ogranicza mnie miejsce. Potrzebny byłby jeszcze piec - kominek dla stworzenia słodszego klimatu , ale to też plany. Działam po woli , ale skutecznie , nie można mieć wszystkiego na raz.

Jak widać na fotce Maja była zadowolona z naszego spotkania i zgodziła się nawet zapozować do zdjęcia . Przyniosła ze sobą , jak zawsze , robótkę drutową ( prześliczne skarpetki dla córki Baśki ) i w małym pudełeczku haft krzyżykowy z motywem wielkanocnym. Nie obyło się bez przekazywania sobie prezentów. Mamy taki zwyczaj , że zawsze cosik dla siebie mamy , czasem małą , a czasem większą niespodziankę. Tym razem Maja wyczarowała dla mnie cudną poduszeczkę z haftem , lawendą i mereżką i jeszcze kilka innych niespodzianek , ale by je pokazać muszę trochę popracować. Jak zwykle!!!!


Na tę okazję upiekłam też ciasteczka o wdzięcznej nazwie Magdalenki . Przepis rodem z Francji znalazłam już jakiś czas temu w internecie . Warto ukłonić się w stronę innych narodowych kuchni. Obu nam smakowało. Poplotkowałyśmy sobie o innych blogerkach , a co tam. Byłyście na językach. Pozytywnie!!!!
Szkoda  , że jesteśmy tylko we dwie , super byłoby spotkać się w większym gronie.

Joanna