Translate

sobota, 28 maja 2011

JUBILERSKI TRIK



Buszowałam ostatnio po sklepach. Czasem tak mam , lubię nagapić się na piękne rzeczy , nie kupuję wtedy , nie szukam okazji , tylko podziwiam. Lubię sklepy z kosmetykami , wystrojem wnętrz i obowiązkowo muszę obkolędować wszystkich jubilerów. Może jestem minimalistką , ale nie opływam w zbytki , bo po co mi to. Szanuję stan taki jaki jest , jestem zadowolona. Na pewno , gdybym wygrała w totka , to wiedziałabym , co zrobić z pieniędzmi , nie byłyby one zwyczajnie stracone. Mam określone plany z tym związane , ale to moja słodka tajemnica. Wracają do tematu , zachwycił mnie przepiękny naszyjnik na wystawie u Kruka. Cena zaś spowodowała lekki zawrót głowy. Kilka ceramicznych kulek na rzemyku i zaraz tysiąc złotych-to przesada.





Oglądałam to cudeńko i z prawej i z lewej strony i jak tylko się dało , westchnęłam na koniec i pomaszerowałam dalej , ale naszyjnik nie znikał z moich myśli. Pragnęłam go bardzo , bardzo , ale co z tego. Rozsądek zawsze u mnie bierze górę. Kupiłam sobie trzy wielkie gałki lodów , wiadomo na ochłonięcie i zapomniałam o całej sprawie-do czasu.




Tak , tak dobrze rozumiecie, trwało to do czasu , gdy weszłam do pewnej hurtowni z artykułami jubilerskimi i zdębiałam. Przetarłam oczy i pewnie miałam dość głupią minę , gdyż pani za ladą tylko mnie obserwowała i nic nie chciała nawet doradzić , czy jak to jest w zwyczaju tych pań z za lady , pomóc. Jak myślicie co zobaczyłam na jednej ze szklanych sklepowych witryn - moje wymarzone kule ceramiczne i to nie tylko ecru jak u wspomnianego jubilera , tylko kilka pięknych delikatnych kolorów , a najlepsza z tego wszystkiego była cena.




Kulka wielkości małej moreli kosztowała niecałe trzy złote. To jakieś czary pomyślałam , ale sprzedawczyni uśmiechając się powystawiała wszystkie kolorowe kule na ladę. Wówczas okazało się , że wybór nie jest taki prosty. Tak to jest , kiedy chce się troszeczkę , a dostaje się mnóstwo.




Ostatecznie zdecydowałam się na kombinację w kolorach vintage . Kupiłam trzy kulki ecru , dwie bladoróżowe i dwie szare. Każda z nich jest przepięknie szkliwiona. Do kompletu wybrałam jeszcze dwa elementy - kulki ze srebrnego drutu , oraz sześć "pierścionków" dla dopełnienia całości oraz rzemyk.

W ten sposób naszyjnik będę mogła dowolnie kształtować , dobierając kulki na różne sposoby , zmieniając ich liczbę , kolejność i kolor , mogę także używać wszystkich na raz.
Nazwijcie to jak chcecie - miałam farta!!!!!
Ciekawe co na to powiedziałby jubiler?

Słońca i farta dla was!
Joanna


wtorek, 24 maja 2011

WRESZCIE DLA SIEBIE.......





Wreszcie zrobiłam coś dla siebie. W wirze przygotowywanych dla was poduszek znalazłam czas , aby pomyśleć o moim pokoiku w bieli i choć poduszka jest z lnu , to będzie bardzo pasowała. Obiecałam pokazać kilku osobom jak wygląda transfer obrazka na materiał lniany i właśnie to czynię. Jestem bardzo zadowolona z tego projektu.






Poduszkę o wymiarach 40x40cm uszyłam bez dodatku zamka , bo tak robiły nasze babcie. Z tyłu znajduje się otwór uszyty na zakładkę , co ułatwia wkładanie wypełnienia. Z doświadczenia wiem , że wkład nie może być zbyt mocno wypełniony , bo wówczas podusia źle leży.








Po bokach doszyłam dwie rozjaśniające bawełniane koronki , co ostatecznie dopełniło całość.




Mam jeszcze w planach popełnienie kilku takich Jaśków do kompletu. Wzór na przedzie znalazłam w internecie. Buszowałam na różnych stronach wpisując w google słowo ornament i natknęłam się na bloga http://graphicsfairy.blogspot.com/ tam znajdziecie mnóstwo tego typu wzorów do zrobienia nadruków.


Jeszcze zostało kilka dni do końca maja , czyli do zamknięcia mojego CANDY , więc nie zwlekajcie i zapisujcie się.





Dużo słonka i radości w zmaganiach z szyciem.




Joanna


















środa, 18 maja 2011

PODUSZKA VINTAGE DLA MARTY



Całkiem miły deszczowy dzień dziś mnie rano wygonił z łóżka. Tak pięknie za oknem pada , a w domku cieplutko i milutko. W sam raz aby usiąść do maszyny i dokonać czegoś ciekawego , tym bardziej , że zaległości się nawarstwiają z każdą chwilą.

Pewna kobietka Marta poprosiła mnie o uszycie dla niej dekoracyjnej poduszeczki-Jaśka. Wzór na przedzie miał być koniecznie zaczerpnięty ze stronic starych zeszytów nutowych. To dla mnie miła niespodzianka , kiedy wiem , że poszukujecie natchnienia nie tylko w ostatnim poście , ale przeglądacie cały blog od deski do deski .




Marta na pewno się ucieszy , bo zamówienie zrealizowałam praktycznie od ręki i nie będzie długo czekała na swój wymarzony ocieplacz wnętrza. Swoją drogą to szewc bez butów chodzi i muszę wreszcie znaleźć chwilkę i też uszyć kilka poduszek do dekoracji mojego białego królestwa. Na razie powstają tylko woreczki , przy okazji szycia różnych rzeczy. Zastanawiam się tylko , co ja do nich wszystkich powkładam. Jak uzbiera się kilka to na pewno pokażę je na blogu , ale musiałoby zaświecić słońce , bo wtedy wspaniale się fotografuje .

Pozdrawiam energetycznie z za zapłakanej szyby.
Joanna


czwartek, 12 maja 2011

RUSTYKALNE WSPOMNIENIA


Witajcie zabiegane w codziennych sprawach , odpocznijcie na chwilkę i zróbcie sobie fliżankę pysznej herbaty. Niech ta krótka chwila wycięta z dnia będzie tylko waszą chwilką. Mi też się przyda odrobinka , małe 15 min , aby zwolnić.

Mając już przy sobie herbatkę wreszcie mam czas , aby pokazać wam co znalazłam w sklepie z antykami. Klamerki , tak klamerki , całe 15 szt stareńkich cudeniek. Pan sprzedawca był bardzo zdziwiony po co mi te damskie skarby. Za całe 10 zł miałam humor aż do wieczora , oczywiście zaraz zaczęłam kombinować , jak tu upiększyć moje cudeńka , chodź niektórzy uważaliby to za świętokradztwo , to klamerki , ale tylko 4 , dostały na próbę nowy image. Teraz wyglądają zupełnie jak arystokracja zdjęta z linki z praniem i na pewno cieszą się z tego nowego wyglądu. Od tej chwili już nigdy nie zawisną na strychu przytrzymując wielkie majciory jakiejś słusznych rozmiarów pani. Teraz będą się tylko pokazywać na moich blogowych salonach i tylko do dekoracji.



A strych został zamknięty na 2 wielkie klucze , które do klamerek dołożył mi pan ze sklepu z antykami , aby nikomu do głowy nie przyszło wynieść klamerki z powrotem.


Skrzynka drewniana z malutkim uchwytem po środku przyjechała do mnie wraz z kluczami i klamerkami. Nie wiem jeszcze czy machnąć ją na biało , czy zostawić taką jaka jest. Na razie służy mi jako przenośnik i schowek na moje wariackie bibeloty.


Pewnie wypatrzyłyście już co kryje się w mojej skrzynce. Nowy sekretnik powstał na zamówienie pewnej osóbki. Tym razem przód ozdobiłam starą reklamą francuskiego mydła , oraz guziczkiem od babcinej poduszki , a całość ujęłam w delikatny , pasiasty róż. Znów wyszło słodko.







Drugi sekretnik biało-granatowy musiał przyjść na ten świat , gdyż pani pozazdrościła drugiej pani takiego cudeńka i też zapragnęła zapisywać sobie coś na malutkich stroniczkach , a potam związywać misternie kokardki. Panie zupełnie poszalały , bo zamówiły jeszcze jeden trzeci żółciutki notesik dla wspólnej przyjaciółki , na prezent zapewne urodzinowy. W ten oto sposób zajęta byłam czałą sobotę. Co prawda żółty się jeszcze suszy , ale jutro czeka je daleka podróż na drugi koniec Europy .







W tak zwanym "międzyczasie" dokończyłam lawendowy woreczek , w którym ukryję mój pamiętnik w takim samym kolorze. Będzie mi przypominał te wiosenne dni , w których nad nim pracowałam. Zawsze tak jest. We wszystkich moich pracach ukryta jest jakaś historia dni , czasem przypominają mi zdażenia bardzo odległe i za każdym razem miłe chwile , bo spędzone z igłą w ręku.


Jeszcze troszkę czasu zostało , aby wpisać się na moje candy.

Joanna
















środa, 4 maja 2011

CANDY W I ROCZNICĘ



Dawno nie pokazywałam się w necie, miałam sporo zajęć. Najpierw wielkie rodzinne święta , a potem rowerowa majówka. Nawet nie mogę wam opisać jak piękne są Bory Tucholskie mijane rowerem. Brak słów , to trzeba samemu wykonać , choć kondycja jest tu niezbędna. W tym regionie naszego pięknego kraju jest wiele leśnych szlaków rowerowych i nie sposób wszystkich objechać podczas jednej majówki , tym bardziej , że w tym roku pogoda była typowo skandynawska. To jednak nie popsuło moich planów. Spędziłam zatem czas bardzo , bardzo aktywnie i to mnie cieszy najbardziej.







Koniecznie muszę pokazać wam co udało mi się w zawrotnym tempie wyczarować. Znów powstały w mojej małej Fabryczce z Mglistego Snu dwa sekretniki w delikatnych kolorach. Jeden zielonkawy pojedzie za tydzień do Indonezji ( WOW!) , a drugi trafi do miłej osóbki , która zapisze się na moje








ROCZNICOWE CANDY














Zastanawiałam się , który sekretnik wysłać na koniec świata , a który pozostawić w naszym kraju i uznałam , że większość z was na pewno zapragnęłby koloru fioletowego z delikatnym białym haftem i napisem LAVANDE. Wierzch jest puszysty , gdyż pod materiał wsunęłam odrobinę poliestrowego wypełnienia , a kartki są z tłoczonego , grubego papieru w kolorze spłowiałej lawendy.


Całość jest M E G A słodka i bardzo kobieca.








Drugi w kolorach bardzo płowej zieleni ozdobiłam oryginalnym amerykańskim patchworkowym materiałem zakupionym podczas mojej ostatniej wizyty w Krakowie. Piękny wzór pnączy i małych kwiatuszków idealnie pasował do tak delikatnego projektu. Ten właśnie zielonkawy notesik niedługo opuści nasz kontynent i pojedzie w nieznane i mam nadzieję , że spodoba się filigranowej osóbce , która przeleje na jego kartki swoje myśli.




Wzory napisów są mojego projektu , więc każdy z sekretników jest jedyny i niepowtarzalny. Nie wiem czy przywiązujecie do tego wagę , ale ja wielką i dlatego zawsze cieszę się ogromnie , jak wykonam coś oryginalnego.









Na dolnym zdjęciu widać dokładnie środek sekretnika. To informacja dla tych , którzy są bardziej ciekawscy i pokuszą się o samodzielne zrobienie własnego pamiętnika.




Zasady mojego CANDY takie jak zawsze. Pozostaw swój komentarz pod tym postem , a na bocznym pasku swojego bloga umieść zalinkowane zdjęcie i informację o mojej słodkiej zabawie. Ogłoszenie wyników ostatniego dnia maja. Życzę wam szczęścia!!!!!!




Muszę jeszcze wspomnieć o tak potrzebnych wszystkim klamerkach z okrągłą główka. Cierpliwie czekam na dostawę od mojego osiedlowego stolarza , a jak się pojawi to zaraz dam wam znać.




Joanna