Witajcie!
Tak , tak dobrze widzicie , znów dopadła mnie chęć zrobienia czegoś innego niż mój ukochany haft krzyżykowy. Co prawda , nie mogę bez niego normalnie funkcjonować , ale pragnę również rozwijać się w innych technikach . Szkoła , jaką dała mi Margott z bloga A wszystko co kocham , procentuje . Oglądając jej prace z pewnością zachwycicie się tak jak ja. Nic prostrzego , igła w rękę i do dzieła. Nie jest to znów takie proste ( dla mnie ) , choć nie brak mi zapału , a tylko czasu , to bardzo się stresuję przy każdym najmniejszym elemenciku. Może , gdy nabiorę większej wprawy i powyszywam tyle lat co Margott , to nabiorę więcej pewności siebie.
Na razie jednak wciąż raczkuję w tej technice i aż boję się spróbować dodać kolejny etap tzn. element 100% 3D , choć jeden malusieńki. Po prostu odkładam tę chwilę w nieskończoność. Może , gdybym popatrzyła jak ta niesamowicie zdolna osóbka to robi , tak w cztery oczy , w realu , to byłoby mi łatwiej. Niestety , to nie możliwe. Może kiedyś doczekam się jakiejś publikacji z jej strony. To byłoby cudowne. Na razie tylko pozostaje mi to co pokazuje na blogu i jej pomoc mailowa , za którą jestem jej bardzo wdzięczna.
Nie staram się w rzadnym przypadku kopiować jej wzorów , bo to plagiat i chcę , by moje prace zawsze odzwierciedlały tylko to co mi w duszy gra , ale kiedy mam od niej jedwabne wstążki i inne nici pofarbowane jej dłońmi , to nie ma siły , że troszkę zbliżam się tematem do jej prac. Czego pewnie nie można powiedzieć o technice.
Zapraszam was jednak do spróbowania , tego cudownego , delikatnego haftu . Odwiedzajcie Margott na jej blogu , a na pewno wam też pomoże , tak jak mi , zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi i jak się do tego zabrać profesjonalnie. Podstawą są przede wszystkim jedwabne wstążeczki , bo bez nich ani rusz. Nie można ich zastąpić niczym innym , gdyż wówczas cały delikatny czar pryśnie. Ja użyłam kilku odcieni delikatnego różu , który podesłała mi Margott , oraz jej barwionych nici jedwabnych i alpaki. Jestem bardzo zadowolona z efektu.
Popełniłam kilka niewidocznych dziś błędów , gdyż nie przewidziałam , że nie można prać ( przynajmniej tak mi się wydaje ) haftu po jego zakończeniu , gdyż prasowanie psuje cały efekt wypukłości. Muszę dopytać Margott , jak ona sobie z tym radzi. Trzeba bardzo uważać z rysowaniem ołówkiem wzoru , by nie było widać kreski. Ona pewnie nie ma takich zmartwień jak ja , bo podejrzewam , że wyszywa z głowy.
Podsumowując jednak myślę , że udało mi się zaaranżować miejsce na wszystkie nici i akcesoria , które skryję przed bałaganem w tym cudnym różowym pudełku. Haft na Polskim jedwabiu z Milanówka jest bardzo piękny , tym bardziej , że kolorki i przetarcia na narożnikach tworzą niepowtażalny klimat , to takie delikatne zestawienie.
Dziękuję , że mogłam Wam to wszystko pokazać , że mnie odwiedzacie i podpatrujecie , to co dzieje się u mnie. Miłych jesiennych dni Wam życzę.
Joanna