Witajcie.
Zapewne wiecie , że do drutów nigdy nie miałam jakoś weny. Niby od dziecka umiałam , dzięki babci , robić prawe i lewe oczka , nawet popełniłam kilka szalików. Duży problem sprawiało mi pojęcie ażurów i fikuśnych oczek. Niby umiałam wszystko zrobić , ale nie rozumiałam ogólnie tematu. Czasem udało mi się cosik wydziergać z wielkim trudem i uwagą. Potrzebowałam na to bardzo dużo czasu i spokoju. Za to z szydełkiem byłam do bólu za pan brat. Uwielbiam helkować ( tak u mnie w domu się to nazywało ). Szydełkowe robótki nie mają przede mną tajemnic. Poczynałam zatem sobie z bawełnianymi zazdroskami i innymi drobnymi rzeczami. To mnie cieszyło. Potem przyszedł moment na wydzierganie szydełkowego , ażurowego kołowca. Możecie zobaczyć go tu:
Podołałam tej wielkiej pracy i zapewne powtórzę ją jeszcze raz.
Wracając jednak do tematu muszę przyznać , że podjęłam wyzwanie. I choć już wszyscy w sieci porobili sobie takie sweterki , to ja dopiero teraz zaczynam. A wszystko za sprawą mojej super koleżanki ANI. To ona zrobiła kołowiec z włóczki , którą jej podarowałam ( kupionej w kramowisku - o którym pisałam w poprzednim poście ). Opowiadała mi dużo o samej technice , o przyjemności z samego dziergania , o cierpliwości i o swoim zacięciu do drutów. I tak mnie tym zaraziła , że postanowiłam spróbować.
W sklepie internetowym magicloop kupiłam 3 motki :
Na razie tylko tyle , gdyż nie wiem ile będzie mi potrzebne.
Potem wyciągnęłam moje motowidło i puściłam je w ruch.
Zobaczcie jak fajnie to działa. Mam nadzieję , że moje reżyserskie pierwsze kroki przypadną wam do gustu. Tak podoba mi się ten stary sprzęt , że zapragnęłam pokazać wszystkim jak wspaniale ułatwia on pracę , a jest bardzo wiekowy i skrzypi tak przyjemnie. Czasem korzystała z niego nawet Maja 71 z bloga
TYMCZASEM , jak znajdę taki drugi to jej podaruję . Mam wobec niej wielki dług wdzięczności. To ona dała mi namiary na wspaniałe włóczki , nauczyła mnie używać drutów na żyłce , robić na nich w kółko , dała mi wiele porad jak zrobić skarpetki i inne cuda. Niestety wówczas porobiłam trochę i palnęłam w kąt z braku cierpliwości te druty. A dlaczego? No cóż , nie umiałam zliczać oczek , wciąż wszystko mi się mieszało i prułam , prułam i prułam godzinami. Praca nie narastała i to mnie złościło , mówiąc delikatnie.
Dopiero Ania odkryła przede mną wielką wartość znaczników. O kurcze! Całe dzierganie weszło w nowy wymiar. Widziałam nie raz u Maji kolorowe kółeczka , gdzie zaznaczała sobie różne etapy robótki , ale jakoś nigdy jej o to nie pytałam , więc i nie dziwota , że nigdy się na ten temat nic nie dowiedziałam . Kiedy Ania opowiedziała mi o swoich znacznikach , to też na początku podeszłam do tego z rezerwą , wyobrażałam sobie , że to bardzo trudna rzecz takie zaznaczanie , że trzeba gdzieś plątać te nitki , o jak bardzo się myliłam. Tyle życia zmarnowałam w niewiedzy ......
A wszystko zyskało nowe światło dzięki kołowcowi znalezionemu na blogu :
Dorotko , bardzo ci dziękuję za ten projekt i kursik. Dzięki temu zachęciłaś mnie do drutowania.
Niestety blog Doroty jest dedykowany bardziej wprawnym osobą niż ja. Co dla niej jest oczywiste , to dla mnie czarna magia. Z tego powodu powstał ten post. Może on dopomoże choć jednej osobie o podobnych umiejętnościach co moje zrobić kołowca na drutach. Mam nadzieję , że Dorota nie będzie miała nic przeciwko , bym pokazała z czym miałam największe problemy.
Po pierwsze bez znaczników ani rusz. Moja mentorka Ania podarowała mi ich 8 i przykazała używać. Nasze znaczniki to zwykłe małe pętelki z innego koloru włóczki. Można kupić gotowe , ale my zaczęłyśmy od takich.
Tak więc zrobiłam 8 znaczników zielonych i jeden w kolorze robótki do zaznaczenia końca okrążenia.
Nabrałam na dwa krótkie druty 8 oczek , jak pisała Dorota , i po każdym oczku umieściłam znacznik ( razem 8 ) , a na końcu rzędu dodałam jeszcze jeden , by wyznaczał koniec okrążenia. Tak powstał 1 rząd.
W 2 rzędzie przerobiłam wszystko na prawo . Ania podpowiedziała mi jak przerabiać oczka prawe , by sweterek był ładniejszy i by oczka pięknie się układały , co pokazuje filmik . ( Drut wkładamy w oczko od strony lewej z przodu robótki , a nitkę pobieramy od dołu.)
W 3 rzędzie zaczęłam dodawać oczka ( 8 oczek w każdym nieparzystym okrążeniu ) według opisu Doroty. Po każdym zielonym znaczniku nabrałam narzut , a resztę przerabiałam na prawo. Dowiedziałam się też , że robiąc w kółko zawsze jesteśmy na prawej stronie robótki i w tym przypadku robimy zawsze prawe oczka . Odmiennie niż w prostym szaliku. Tak powstało 16 oczek.
W 4 rzędzie moje 16 oczek przerobiłam na prawo oczywiście. Następnie zmieniłam skarpetkowe , krótkie druty nr 4 na druty z żyłką Addi nr 6 dł 80 cm. ( Maja poleciła mi tą firmę , gdyż druty mają bardzo giętka żyłkę , co daje wiele możliwości technicznych )
W 5 rzędzie znów po każdym zielonym znaczniku nabrałam 8 narzutów. Tak powstały 24 oczka i tak to wyglądało .
Następnie dziergałam według tego schematu aż do rzędu , gdzie między znacznikami miałam przerobione 25 oczek . Czyli na drucie było 8 tzw raportów każdy po 25 oczek , oddzielonych miejscami , gdzie dodawałam oczka.
Wówczas według tego co napisała Dorota , nie przerabiałam 2 raportu , tylko zrzuciłam całe 25 oczek na krótkie druty z żyłką , tak samo postąpiłam z 7 raportem. Znów przerabiałam kolejny rząd z tym że w miejscu 2 i 7 raportu nabrałam oczka na druty , na których robiłam cały kołowiec i przerabiałam dalej według zaleceń Doroty. Tak powstały dwa otwory w kołowcu z których wyłonią się rękawy, ale do tego czasu jeszcze sporo upłynie wody w Wiśle.
Na razie jestem na etapie robienia wielkich okrążeń , czego nie mogę pokazać ze względu na ograniczenia żyłkowe drutów. Zużyłam 2 całe motki malabrigo , a długość promienia to u mnie 44cm. Z tego co wyczytałam u Doroty i z doświadczeń Ani się dowiedziałam , by sweter nie był jak po młodszej siostrze , muszę zrobić promień ok. 50 cm , czyli jeszcze jakieś 5cm. Potem przyjdzie czas na plisę , a na końcu na rękawy. Wszystko wam dokładnie opiszę .
Tak sobie tylko myślę , czy może pokombinowałabym troszkę i plisę zrobiłabym nie ściegiem francuskim , jak pisze Dorota , tylko koronką na szydełku. Już nie raz używałam tego triku i zawsze było przepięknie. Już sobie w myślach maluję ... koronka na całym okręgu sweterka i przy rękawkach......
Ten post to tylko uzupełnienie wiedzy Doroty o kołowcu dla laików , powstał z moich doświadczeń podczas nieukończonej jeszcze pracy nad tym projektem. Wszystkie ważne informacje na temat jak i z czego zrobić kołowca znajdziecie u Doroty.
Joanna