Translate

czwartek, 30 sierpnia 2012

NIECODZIENNE WRAŻENIA



To co zdarzyło się w ostatnie dni naszych wakacji to niesamowita akcja. Niedaleko miejsca naszego wypoczynku kilku młodych ludzi z wielkimi aspiracjami i pod czujnym okiem Profesorka założyło obóz ornitologiczny. Co najbardziej nas zadziwiło , to wielki plakat z zaproszeniem do uczestnictwa w obrączkowaniu ptaków. Nie mogło nas więc tam zabraknąć.


Mogłyśmy przyglądać się wyłapywaniu naszych latających przyjaciół , dowiedzieć się wiele o ich zwyczajach i gatunkach , oraz poznać warunki i codzienność w pracy w obozie ornitologicznym. Wiemy już , jak ważne są prowadzone już od 50 lat badania nad migracją ptaków i wielkością ich populacji.



Obserwowałyśmy ile pracy wkładają ci młodzi pasjonaci w pomiary , ważenie i zapisywanie wszystkich tych bardzo skomplikowanych danych. Dzięki nim nauczyłyśmy się jak wyplątywać ptaszki z sieci , jak prawidłowo je dotykać , choć tylko na potrzeby badań.




Mogłyśmy poznać wiele ciekawych gatunków , bo szczerze mówiąc , nikt z nas nie przyglądał się ptakom z tak bliskiej odległości. I nikt z nas nie trzymał w dłoniach tak delikatnej istotki - do tej pory.


Zaręczam wszystkich miłośników przyrody , że z ptakami obchodziliśmy się bardzo fachowo i delikatnie i wszystkie ptaszki trafiały w kilkanaście minut nienaruszone na wolność.


Zachęcam wszystkich do odwiedzania takich ornitologicznych stacji , jeśli znajdziecie je gdzieś w pobliżu swoich domostw. To niecodzienne spotkania z tak delikatną polską przyrodą , a dla nas mieszczuchów jedyna okazja by uchwycić w dłoniach ich cieplutkie puszyste ciałko.

Joanna

 


.

wtorek, 21 sierpnia 2012

TILDOWE DEKORACJE Z BEZĄ POD KLOSZEM


Już czas sprężyć się i pokazać wam wymyśloną jakiś czas temu dekoracjęw stylu shabby chic , która cieszy moje oczy w miejscu ukochanym , gdzie dzieje się tak dużo , gdzie uwielbiam wypoczywać  , w Fabryczce z Mglistego Snu , czyli na poziomie -1 w domu. To właśnie tu w powstającej po woli pracowni stawiam takie oto dekoracje.


Wszystko zaczęło się od kupienia dużej metalowej patery w kolorze szaro-starym. Wyszukałam ją i dopasowałam rozmiarem pod mój wielki szklany klosz , o którym wam już pisałam i który pojawił się już w poście w poprzednim roku. Wówczas dekorował stolik od maszyny Singer i padał wtedy śnieg. Dziś w całkiem innej odsłonie i bardziej na letnio.


 W mojej dekoracji pojawiła się również korona , z tego samego sklepu , idealna pod klosz. Nie mogło zabraknąć pudrowych akcentów , a jak już o tym mowa , to bezy idealnie pasują do takiej paterki pod klosz. Co prawda nie poleżały długo , bo mam w domu bezowego łasucha , ale udało mi się jeszcze kilka zachować do dekoracji sernika , który umiejscowił się jak na złość na samym końcu posta . Jego przepis jest gdzieś na tym blogu , więc kto potrzebuje to zapewne go odnajdzie.
 

Do wykończenia kompozycji zabrakło mi jeszcze delikatnych akcentów , choć może uznacie , że jest zbyt dużo wszystkiego , czasem jednak lubię przepych i dużo pod kloszem. Postanowiłam pobawić się w zabawę pt. TILDA. Cosik mi się udało , ale przyznam , że to bardzo precyzyjna robótka. Wszystko jest takie malutkie i delikatne , ale udało mi się . Tak skromnie na początek uszyłam dwa manekiny , ale to na pewno nie koniec mojej zabawy z Tildą. Troszkę przedobrzyłam z mateiałem , gdyż do szycia użyłam , nie bawełny , jak trzeba , tylko szyfonu w kwiatuszki i było z tym troszkę trudniej , ale tak mi się spodobały kwiatuszki , że przymknęłam oko na sztuczny materiał.


 Na zdjęciu widać poszczególne etapy powstawania manekinka i modełko , według którego uszyłam te dwie laki bez głowy. Może poszłam zbyt prostą drogą , ale od czego jest nauka , miało być radośnie i bezstresowo i było.


A bezy się nie zmarnowały , użyłam je do dekoracji serniczka. Bezy w cudowny sposób mogą zamaskować popękane miejsca na cieście i nadać mu słodki wymiar , aż ślinka mi ciekne. Z sernika pozostał mi tylko brudny talerz.

Całuski w te ostatnie letnie tygodnie.
Joanna

środa, 8 sierpnia 2012

VINTAGE BLUE SAMPLER


Udało mi się , hurrrra! Sampler opracowany i co najważniejsze skończony , pomimo wielu chwil zwątpienia. Zabrało mi to wiele godzin nie tylko samego haftowania , ale przede wszystkim obliczania i zliczania , co gdzie ma leżeć i w jakiej odlegości. Najtrudniejszym elementem tej układaniki było idealne rozmieszczenie ażurowej ramki i jak widać na fotkach wyszło cudnie.



Tak się cieszę z zakończenia pracy , że zrobiłabym 1000 fotek i zapchałabym nimi bloga , ale opanowuję się i wracam na Ziemię. Wiecie przecież , że opracowałam wzór , by  dla siebie samej  wyszyć ten obrazek , ale jak już wcześniej zapowiedziałam , podzielę się nim z osobami z którymi jestem w szczególnie bliskich kontaktach i tymi , które dopingowały mnie i podtrzymywały na duchu.


Wzór jest tylko w wersji haftowanej , czyli na aidzie , nie na kartce. Można go przekazać , tylko w wersji foto , ale zapewniam was , że to w niczym nie przeszkadza.. Wsztstkie krateczki i krzyżyki są super widoczne i nie ma już kłopotu z ich lokalizacją.


Na zakończenia muszę koniecznie pokazać wam ostatnie moje krzyżyki , kiedy już wiedziałam , że wszystko mi się udało poobliczać i , że ramka połączy się ostatecznbie w dobrym miejscu i dobrym wzorkiem. Może dla tych , co nie haftują , to czarna magia , ale dla mnie to sprawa bardzo istotna.



W najbliższym czasie haft nie będzie poddany oprawie , ponieważ wysłałam go na konkurs DMC " Inspirowane Kolorem " , więc w Łodzi 5 października będę mogła go podziwiać pośród innych prac z całej Polski. Do wyszywania użyłam materiału AIDA 18 firmy Zweigart kolor nr 712 i oczywiście mulinki DMC white. Dla tych , którzy pokuszą się na wyhaftowanie tego samplera na lnie podpowiem , że mulinka ecru super by tu pasowała.


Znikam zatem nad morze i nie tyko. Może uda mi się upolować kilka uroczych wschodów słońca nad Śniardwami. Życzcie mi szczęścia i pogody.

Joanna