Witajcie!
Znów obsuwa z postami. Czas mija nie ubłagalnie. Wpadłam zatem na chwilkę by wam coś pokazać i zaraz zmykam , bo w sobotę szykuję wielką imprezkę - moja córka ukończy 18 lat. Oj będzie się działo.
W międzyczasie udało mi się cosik uszyć. Pomysł chodził mi już po głowie od dawna i od dawna miałam zgromadzone piękne koronki. Wszystkie znalezione w sklepach z różnościami , stare poszewki , taśmy , lamówki i szydełkowe delikatne wykończenia. Wszystko pocięłam , poskładałam jak puzzle i powstała nowa poduszeczka do mojego wnętrza.
Zabawa prawie dziecięca , dająca tyle radości , że aż trudno mi opisać. Rozmiar poduszki powstał spontanicznie , tyle ile było koronkowych skrawków , czyli jakieś 60X40cm.
Uwielbiam patchworkowe zabawy , może troszkę inne , niż można zobaczyć w necie. Po pierwsze wszystkie materiały , których używam , to stare sprane tkaniny. Po drugie patchwork taki spontaniczny i bez pikowania ma coś w sobie z prawdziwej wolnej twórczości. Może osoby , które zajmują się patchworkiem geometrycznym oburzą się na mnie za samo nazwanie mojej poduszki patchworkiem , ale to coś pomiędzy aplikacją a patchworkiem jednak jest.
Do tego jeszcze jedno spojrzenie na moje miejsce do pracy już uprzątnięte i czekające na kolejne wyzwanie.
Pozdrawiam gorąco w te całkiem letnie dni.
Joanna