Witajcie!
Moje serce było i jest ukryte w patchworku. Od dzisiaj na zawsze. Co ja do tej pory robiłam , że nie zabierałam się za tak fascynującą technikę ekologiczną. No cóż , bałam się tego projektu i zbierałam materiały. Wszystko okazało się jednak nie takie trudne , jak na początku zakładałam. Pomyślałam sobie , że wreszcie nadszedł czas , by uporządkować wszystkie moje szmatki , które kupowałam i zbierałam w różnych napotkanych pewexach. Muszę wam to napisać , koniecznie. Materiały pochodzą wyłącznie ze sklepów z drugiej ręki. Są to bawełniane poszewki , poduszki , inlety i inne obrusy , którym dałam drugie życie i to jakie!
Postanowiłam nie generować kosztów i nie kupować do mojej pierwszej takiej ogromniej pracy nowych tkanin na allegro i w innych miejscach , tylko uszyć z tego co mam w domu. To był najlepszy pomysł , a że uwielbiam biel , błękity i inne niebieskości , to powstał taki oto patchwork. Prawdziwy , szyty ręcznie , na maszynie oczywiście. Wymiary to : długość 206 cm i szerokość 126 cm.
Na początku przygotowałam sobie kwadraty o bokach 21 cm , a było ich 60 , po 6 z każdego materiału. Kroiłam dokładnie 2 h , a że materiały były różnej gramatury , szło mi czasem łatwiej , czasem trudniej. Koniec końców wszystkie i tak były podobne , więc nie miałam obaw i przystąpiłam do zszywania kawałków. Robiłam to według określonego schematu , by identyczne materiały nigdy się nie spotkały. Zszywałam zatem po 10 kwadratów w jeden 2 m pas , a potem w kolejnym rzędzie opuszczałam pierwsze dwa kolory , by dodać je na końcu. Taki schemat sobie wymyśliłam i udało się. Kiedy miałam już 6 długich pasów , to zabrałam się za rozprasowywanie szwów i zszycie wszystkiego razem. Zajęło mi to kolejne 3h.
Później umyłam dokładnie podłogę w mojej pracowni i na podłodze zkanapkowałam patchwork przy pomocy igły , nitki i ściegu o nazwie fastryga. Brzmi strasznie , ale to była super zabawa. Za spód posłużyła mi stara poszewka atłasowa ze wzorem konwalii.( poszewka jest cała w kolorze bieli z wrabianym wzorem bukiecików konwalii ). A po między prawą i lewą stroną kołderki ułożyłam ocieplinę o gramaturze 100. Tylko taką dostałam w moim bławatnym sklepie.
Szycie i kanapkowanie tak wielkiej płachty zajęło mi aż 2 h i zmęczyłam się ogromnie , ale jaki miałam przy tym ubaw , to tylko ja wiem. W mojej pracowni panował jednak nadal porządek , gdyż taka praca , jest bardzo czyściutka i nie wymaga wielu sprzętów. Troszkę nici , nożyczki i igła.
Kiedy już wszystko było przygotowane do szycia , obleciał mnie strach i wiele wątpliwości. Jak to wszystko zmieści się pod moją maszyną. Wiedziałam jedno , zaczynam pikowanie od środka , więc boki zwinęłam w rulony i przytrzymałam je opaskami do włosów moich córek , by się nie rozkręcały. Polak potrafi ! Spełniło to doskonale swoją rolę. Na początku miałam pomysł , by pikować według fantazyjnego wzoru , ale gdy wycięłam już szablon , to opamiętałam się w porę i nie narobiłam sobie niepotrzebnego prucia. Postanowiłam przeszywać wszystko w poprzek kwadratów i teraz wydaje mi się , że to był najlepszy mój ruch. Szycie zajęło mi kolejne 3 h. A tak cieszyłam się z efektu pracy , że zaraz rozłożyłam sobie kołderkę na moim bieluśkim łóżku i podziwiałam do wieczora , choć nie miała jeszcze wykończenia po bokach i ocieplina wystawała z każdej strony.
Myślę , że pikowanie kwadratów w poprzek idealnie pasuje jak na pierwszy raz i wyszło super , co możecie zobaczyć na fotce poniżej . Nie malowałam sobie kresek na materiale , szyłam na oko i o dziwo , wyszło równiuteńko. To zasługa dokładnego zszywania wszystkich kwadratów i oczywiście mojej wprawnej ręki. Jak pomyślę sobie , co było na początku mojego szycia , to myślę , że nie dałabym rady. Trzeba troszkę się wyrobić w tym temacie , by uszyć sobie coś takiego. Przynajmniej ja musiałam poćwiczyć na mniejszych rzeczach.
Kiedy patchwork dostał ode mnie brzegi , co trwało też ok 2 h , to mogłam już go obfotografować w pełnej gotowości. Wygląda przepięknie , i choć się troszkę chwalę , to pasuje i na biały wiklinowy fotel i na metalowe łóżko i na chłodne zimowe wieczory i na opalanie na trawie i wszystkim się w domu bardzo spodobał. Mężowi , gdy zniknęło kupa materiałów , córkom by powylegiwać się na nim i pod nim i mnie do mojej pracowni .
To nie ostatni patchwork , który wyszedł z pod mojej igły dzięki wskazówkom Renaty z bloga www.alizee-domalizee.blogspot.com , której serdecznie dziękuję za pomoc w realizacji tego projektu. Renato możesz być ze mnie dumna!
Jestem jeszcze początkującą patchworkerką , ale służę pomocą i radą w tym temacie.
Joanna
Nie wiem co najpierw napisać , cisnie mi się na usta ''jakie to piekne i te kolory '' a potem AKURAT ! mam Ci uwierzyć ,że to proste buuuuu jak sie potrafi tak szyć !zazdroszczę z całego seca , mnie sie marzy taka kołderka z haftem ..
OdpowiedzUsuńTo musisz spróbować , ja też postawiłam swoje pierwsze kroki w tej technice. Do dzieła , jeszcze mi zostało troszkę kwadratów.
OdpowiedzUsuńNo nie wiem... ale wygląda wspaniale aż mnie ręce swędzą hi hi.
OdpowiedzUsuńGratuluję sukcesu w nowej dziedzinie :) Tyle pięknych rzeczy wychodziło już spod Twoich zdolnych rączek, a tu jeszcze patchworki! Będę podglądać co nowego stworzysz ze "szmatek", bo też mi się ta technika podoba, ale nie mam odwagi się za nią zabrać :)
OdpowiedzUsuńJa też nie miałam odwagi , ale czym ryzykowałam , najwyżej mój patchwork oglądałby kosz na śmieci od środka .
UsuńPiękny ten Twój pled, i moje ulubione kolory sypialniane.
OdpowiedzUsuńPodziwiam i dzięki Tobie aż wydaje mi się łatwe...
Pozdrawiam, Marta
ślicznie :) ekologicznie i praktycznie :)
OdpowiedzUsuńwow ależ cudowny
OdpowiedzUsuńCudny ! marzy mi sie taki , moze kiedys choć watpię zebym sama go uszyła bo żadna ze mnie krawcowa a i cierpilwosci brak ;p
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ag
Przepiękna narzuta!! I śliczne zdjęcia całości:) Mi też się marzy nauka patchworku:)
OdpowiedzUsuńTo zapraszam do mojej pracowni
UsuńTo zapraszam do mojej pracowni
UsuńAsieńko....mam ogromną ochotę na takie cudo:)))...jakby co to się zgłaszam po instruktaż:))
OdpowiedzUsuńO jeju... Piękne- i to na dodatek "moje" kolory. Cudne. Poprostu.
OdpowiedzUsuńO ,Matko i Córko ,ale dałaś czadu !!!!!!!!!! Chapeau bas!
OdpowiedzUsuńPrzepiękna kołderka, wielkie gratulacje dla Ciebie.
No cóż - potwierdziło się,że dla Mglistej nie ma rzeczy niemożliwych! :-)
Pozdrawiam Cię,wszystkiego dobrego i do jutra
PS-jak nic,jutro ukradnę Ci Twoją kołderkę :-)
M.
Gratuluje moja droga, zawsze mówiłam, że wszystko można trzeba tylko chcieć.
OdpowiedzUsuńŚliczny wyszedł!!!
Właśnie takie patchworki lubię najbardziej, zabawy przy tym mnóstwo, a przy okazji można wykorzystać stare poszewki, serwetki i co tam jeszcze w domu zalega.
Też lubię pikowane po skosie kwadraty, daje to efekt takiej fajnej trójwymiarowości.
Pozdrawiam serdecznie
Sliczny..wyszedl pieknie jak profesjonalistce..musze Ci pogratulowac.Ja juz trzy uszylam wykorzystujacac tylko te szmatki , ktore mam w domu.,musialam kupic tylko ociepline do srodka.Nastepny uszyj z wiekszej ilosci kawalkow znaczy sie bardziej pracochlonny.Ja zbieram rozniste hafciki i kiedys powstanie patchwork z haftowanych blokow..mysle ze to bedzie cos pieknego.Mozesz byc z siebie dumna..a jak policzylam godziny ile spedzilas przy szyciu tego patchworka to musze przyznac ze zrobilas to bardzo szybko..ja robilam to o wiele, wiele dluzej.Pozdrawiam i czekam naturalnie na nastepna Twoja prace.)
OdpowiedzUsuńPiękne materiaty! Ja dużo bardziej wolę materiały z lumpexu ponieważ po praniu nie ma niespodzianek a często nowe materialy przynoszą rozczarowanie. Podobnie bywa z ubraniami. Podziwiam i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCudny! Jako rodowita poznanianka jestem baaardzo za taka ekologiczna i ekonomiczna metodą, ktorej efekt zapiera dech w piersiach:D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
No Joanno faktycznie chwalisz sie w poście - ale masz powody !!!!! Narzuta jest piękna , w cudnej kolorystyce.
OdpowiedzUsuńWielkie brawa !!!!
czekam na kolejne prace :)
Rewelacja! Przepięknie wyszło :) Ja też już od dawna szykuję się, by uszyć patchwork, ale brakuje mi odwagi - nie mam jeszcze wprawy w szyciu. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPiękny jest :) cudne kolory materiałów :) szkoda tylko, że nie ma zdjęcia drugiej strony, bo zaciekawił mnie ten materiał w konwalie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Joasiu... nie osłabiaj... tylko 2 godziny szyłaś ? mi by to zajęło co najmniej z tydzień... hihi
OdpowiedzUsuńSzłam kwadraty 3h i pikowałam 3h i jeszcze 2h lamowałam.
OdpowiedzUsuńŚliczny, do tego w ekspresowym tempie! Ja moją narzutę szyłam chyba z tydzień!
OdpowiedzUsuńPięknie,pięknie Joasiu:)))...ale po Tobie można się wszystkiego spodziewać:)))zdolniacha z Ciebie:)))
OdpowiedzUsuńChwal się chwal, bo jest czym! Piękny!!!!!!!
OdpowiedzUsuńMoże i ja się wkońcu wezmę do tego?
Joanno patchworkowa narzuta wygląda wspaniale. Zawsze uważałam to za okropnie trudną pracę a Ty napisałaś o tym tak lekko... Co zresztą i tak nie zmienia mojej opinii, że patchworki najlepiej oddać w sprawne rączki.
OdpowiedzUsuńNo i zapomniałam napisać, że przede wszystkim GRATULUJĘ tak udanego debiutu!
OdpowiedzUsuńGdyby mi wyszła taka piękna narzuta to puszyłabym się jak paw!Jest po prostu cudowna!!!Pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńSuper! Z opisu wynika ze nie jest to takie trudne. Moze kiedyc i ja sprobuje. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńpiękna narzuta
OdpowiedzUsuńopis cudowny :)
mam wielką ochotę spróbować tej sztuki, odkąd zobaczyłam patchworki Alizee , ale mam obawy co to z tego wyjdzie, lub raczej nie wyjdzie i odkładam to ciągle w czasie
ściskam
Kasia
Nie przepadam za niebieskim, ale w Twojej pracowni mariaż bieli i niebieskości wygląda doskonale. :) To chyba zasługa tego serca, które wkładasz w swoje dzieła i to, jak aranżujesz świat dookoła siebie. :) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńStworzyłaś istne cudo, bardzo mi się podoba. No i te kolory moje ukochane. Ja też się przymierzam do uszycia patchworku, na razie jestem na etapie zbierania materiałów. Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do mnie.
OdpowiedzUsuńPiękna narzuta...zazdroszczę takich zdolności :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Prace a tym samym zdjęcia u Ciebie takie piękne,podziwiam i pozdrawiam z Dobrych Czasów.Jola
OdpowiedzUsuńJestem pod dużym wrażeniem - wspaniała praca!
OdpowiedzUsuńPo pierwsze - wyszło pięknie. A po drugie, to jestem pod sporym wrażeniem, że potrafisz tak dobrze sobie zaplanować kolejne działania. Ja zazwyczaj idę na żywioł przy moich dziełach i nie zawsze to daje dobre efekty ;)
OdpowiedzUsuńZauroczył mnie Twój patchwork i obsesyjnie wręcz zapragnęłam mieć podobny. Takich kolorów potrzebowałam do mojego pokoju. Pracę nad nim zaś opisałaś tak, że wydawało się to dosyć prostym przedsięwzięciem.
OdpowiedzUsuńPrzyznam się, że miałam chwile zwątpienia.. Nie jest tak piękny jak Twój, ale i tak jestem dumna, że dałam radę ;) Dziękuję za inspirację. Pozdrawiam M.
cudowny patchwork zrobiłaś!!! czytałam swego czasu o robieniu ich, podziwiam cię ja stwierdziłam że nie dam rady, ale jak widzę takie cudo odżywają chęci zabrania się za taką kapę. Może w wakacje - kto wie:) pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńZachwycił mnie Twój patchwork, ten post jest bardzo motywujący, już zaczęłam rozglądać się w secondhand za materiałami i nawet kilka już upolowałam :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękna narzuta :)I patrzę i patrzę i podziwiam z lekką zazdrością, że tak pięknie CI wyszła...
OdpowiedzUsuńDzisiaj wzięłam się w końcu za moją pierwszą patchworkową poszewkę... Niestety nie wyszła taka jak chciała... Czy jest jakaś zasada zszywania kwadratów? Moja poszewka składała się z 9 kwadratów o wym. 17,4x17,4, miała z tego powstać poszewka mniej więcej na poduszkę o wymiarach 50x50. No i czy trzeba najpierw zszywać rzędami czy w kolumnach? No bo jak chciałam już wszystko zszyć w jedną całość, to nie wyszło równo na łączeniach :( Może masz jakiś patent na zszywanie kwadratów?
Pozdrawiam cieplutko
Munia
coś przepięknego ^^
OdpowiedzUsuńCudowna praca i jakże piękny i adekwatny tytuł posta:) Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuń